JULECZKOWO

JULECZKOWO
bajarka

sobota, 1 sierpnia 2015

56. UWAGA UWAGA !!! PIERWSZY GRILL W JULECZKOWIE !!!




N A T A S Z K A



Kiedy wszystko było już gotowe, to znaczy – gdy na trawniku przed
domem stanął stół z parasolem, wokół niego zaś ławki, ławeczki i zielone, pachnące nowością leżaki; kiedy dzieci przyniosły sobie koc oraz
obrusik, a Mamusia i Ciocie przyszykowały naczynia, sałatki i napoje;  wtedy Tatuś przytaszczył wreszcie z garażu  okrągły, metalowy grill w kolorze srebra.
-  Ojej! O la la!!! - Zebrani wydali przeciągłe
okrzyki podziwu, po czym rzucili się oglądać z bliska ów  wytworny przedmiot, a także dotykać go czubkami palców, bądź obstukiwać ze znawstwem.  W końcu  ustawiono grill  na
niewielkim wzniesieniu, tuż obok parkanu. Po czym panowie udali się do kuchni po misy pełne zamarynowanych steków, kotletów, cukinii oraz kiełbasek.  Dziewczynki zaś – które zamieniły, zgodnie z zaleceniem Tatusia, swoje odświętne
sukienki na nieco już wyrośnięte spodnie oraz bluzeczki – dziewczynki  pobiegły do furtki, wyglądać gości. A kiedy po kilku  chwilach zjawił się Królik, pchający przed sobą fotel z

Trusią (co wywołało głośny entuzjazm Zosi i cichy rumieniec na twarzyczce Julki) można już było zaczynać pierwsze w Juleczkowie grillowanie! Dziadek zatem – jak najuroczyściej – podpalił maciupeńkie węgielki, a Tatuś bardzo starannie przetarł ruszt i

poukładał na nim steki oraz plastry cukinii.
Okazało się, że w zawiniątkach, leżących na kolanach Trusi znajdowały się prezenty dla Antosia i dziewczynek. Fantastyczne! Dzieci zaczęły oglądać je z
ożywieniem, tymczasem  Mamusia  wjechała na poddasze i zwiozła stamtąd wspaniałą deskorolkę oraz zdalnie sterowany model samolotu dla Królika. A także mięciutkiego pluszaka  i obszytą koronkami sukienkę dla jego siostrzyczki. Ach! Ile to
było radości! Ile zachwytów, całusków, przytulanek. A podziękowań ile!!!  A potem Babcia (wzruszona do łez) zniknęła  z Trusią  w czerwonym pokoju; kiedy zaś wróciły, młoda dama miała na sobie sukieneczkę tak

twarzową i śliczną, że zebrani na długą  chwilę zaniemówili . Nic dziwnego: Trusia – rozszczebiotana i promienna, z zarumienioną buzią  i z wesoło klaszczącymi rączkami –

wyglądała na najszczęśliwszą pod słońcem. I to jej szczęście udzieliło się wszystkim obecnym, toteż nastrój zapanował prawdziwie szampański i humory dopisywały najprzedniejsze. Tatuś akurat


skończył grillować pierwszą partię produktów i poprosił, żeby podchodzić kolejno z talerzami. Po czym dorośli zajmowali miejsca przy stole pod parasolem, a dzieci rozsiadły się po turecku na kocu
wokół  obrusa. Do fotela Trusi przystawiono

wygodny, podręczny stolik i – można było rozpocząć ucztę. Tatuś raz po raz przekładał na półmiski przyrumienione mięsiwa; Dziadek
uraczył dorosłych znalezionym w piwnicy winkiem

porzeczkowym; dzieciom zaś przyniesiono aż trzy rodzaje soków i colę na dodatek. Ale steków ani kotletów jeść nie chciały, mimo iż Ciocia Ania bardzo je namawiała. Nad kiełbaskami też grymasiły, chociaż chętnie pozlizywały z nich


musztardę oraz keczup. Mamusia chciała zatem podzielić się z nimi rybą, którą Tatuś przyrządził specjalnie dla niej (wciąż przecież karmiła swoją najmłodszą córeczkę), ale – i tego odmówiły.


Zajadały się jedynie wyśmienitą surówką, do której – po namyśle – nałożyły sobie zgrilowaną  cukinię. O! To było smaczne! I to – bardzo!!!

A potem Izusia wpadła na znakomity pomysł:
- Tatusiu, Tatusiu! A zagrilujesz nam jabłka???

- I gruszkę, Tatusiu! I gruszkę! – zawtórowała jej Zosia.
Tatuś wyraził chętną zgodę, toteż natychmiast naznoszono mu owoców. A  kiedy już były
miękkie, Babcia przyniosła do nich bitą śmietanę i konfiturę z wiśni. O! To ci dopiero były frykasy!!!
- Ojej! – zdumiała się nagle Trusia, i zastygła z otwartą buzią i łyżeczką pełną konfitur. – Ojej, zobaczcie!

Dzieci podążyły wzrokiem za jej spojrzeniem i … kogo zobaczyły? Któż to rozpierał się  jak najwygodniej na kolanach Nataszki i podjadał z jej talerza, aż mu się uszy trzęsły? Oczywiście:  
Skrzat Franciszek!!!
- Dobra, dobra – zamruczał pobieżnie na ich gorące powitania. – Ja też się cieszę i tak dalej. Jedzcie jabłka, bo wam stygną.
- Mam coś dla ciebie! – zawołał uradowanym
szeptem Królik i podał Franciszkowi spore zawiniątko.  W zawiniątku było pudełko, a w pudełku – tort czekoladowy. Nie za duży, ale za to bardzo apetyczny i przystrojony lukrowymi serduszkami.
- To od naszej Mamy – wyjaśni Królik  – z podziękowaniem , wiesz za co… – zerknął tkliwie na siostrzyczkę.
Skrzat też na nią spojrzał. Jego okrągłe oczy zamigotały rozrzewnieniem , a usta pod srebrnym zarostem uśmiechnęły się od ucha do ucha. Mała królicza dziewczynka wyglądała dzisiaj tak radośnie i zdrowo, że patrząc na nią,
zapominało się o jej nieruchomych nóżkach  i o tym, jak bardzo jest delikatna i krucha. Trajkotała nieustannie z dziewczynkami, zaśmiewała się z żartów Antosia i dokazywała na równi z rozbawioną Zosią. Była wesolutka i szczęśliwa jak chyba nigdy dotąd.  

A potem – kiedy słońce  zaczęło z wolna opadać za  horyzont, a na półmiskach i talerzach pozostały jedynie okruszki – potem dorośli zabrali się za sprzątanie po wystawnej grillowej uczcie.  Dzieciom zaś
pozwolono pojeździć jeszcze pół godzinki na deskorolkach, rowerach, hulajnogach – które tam na czym mogło i miało ochotę.
Później zaś…
Ale o tym co wydarzyło się później, kiedy skrzypiąca, rzeźbiona
furtka zamknęła się za ostatnim gościem – opowiem następnym razem. A także o tym kto i kogo (oraz w jakim celu) odwiedził tej pierwszej czerwcowej bezksiężycowej nocy.
Obiecuję.

4 komentarze:

  1. Też bym chętnie zjadła zgrillowane owoce, ale i kiełbaskami bym nie pogardziła:))
    Ciekawa jestem bardzo, kto kogo odwiedził bezksiężycowej nocy? Brzmi tajemniczo!
    Śliczne zdjęcia i świetna historyjka!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całego serca dziękuję za miłe słowa. I zapraszam na następne bajeczki: tajemnica bezksiężycowej nocy wkrótce się wyjaśni. A i strawy najprzeróżniejszej będzie jeszcze w bród - nic, tylko siąść i jeść. Pozdrawiam najserdeczniej!

      Usuń
  2. Toż to nie grill, to prawdziwa uczta! Dziewczynki wiedzą co zdrowe :) Przepięknie wygladają w gromadce. Bogactwo zdjęć u Ciebie Bajarko mnie powala. Zawsze fantastyczne, podobnie jak cudne sa Twoje opowieści :)
    Co do wykroju marynarki, no cóż ja antytalent w tej materii, ale zajrzyj proszę tu, poklikaj na fotki, przewiń niżej, tam jest kilka ciekawych wykrojów, może coś dla siebie znajdziesz :)
    https://www.google.pl/search?q=wykroje+dla+kena&biw=1920&bih=1081&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0CCUQsARqFQoTCMHDmeewlccCFUKicgodhVoBDA#

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Anaesko. Za dobre słowo, za odwiedziny w Juleczkowie i za namiary na wykroje garderoby męskiej. Trafiłam, znalazłam, odrysowałam. Teraz jeszcze tylko pomniejszyć i - siąść i szyć. Hmm... Aż sama jestem ciekawa jak wyjdzie! Póki co jeżdżę trochę to tu to tam, ale jak tylko trafi się jakiś domowy tydzień, to zaraz poobszywam juleczkowskiego tatę. A na razie raz jeszcze Ci dziękuję i - pozdrawiam Cię jak najserdeczniej.

      Usuń