 |
J U L K A |
Juleczkowo to obszerny, drewniany domek
z wygodnym tarasem; z rozkosznym poddaszem, którego okna
otwierają się wprost na błękitne niebo, i z cudowną kryształową windą,
wędrującą niestrudzenie przez wszystkie trzy kondygnacje. Tuż obok domku
tętni życiem ogródek jordanowski – najpiękniejszy jaki kiedykolwiek
widziano. Ogródek jordanowski to taki fragment parku, lub ogrodu, (a
czasem nawet zwyczajnej ulicy), odgrodzony bezpiecznie od reszty świata i
wyposażony w rozmaite sprzęty, służące wesołym
igraszkom na świeżym powietrzu.
Ogródek w Juleczkowie z dwóch stron
otoczony jest murem z czerwonej cegły, malowniczo porośniętym dzikim
winem; pozostałą część ogrodzenia stanowi wysoki parkan z wbudowaną weń
zadaszoną furteczką. Parkan
również zaczął już obrastać zielonymi
pędami. Wewnątrz, na młodziutkiej murawie pysznią się nieskazitelną
nowością dwie huśtawki, sporych rozmiarów ślizgawka, koń na biegunach i piaskownica,
wypełniona prawdziwym morskim piaskiem, który Ciocia Wiesia przywiozła
onegdaj z dalekiej nadbałtyckiej plaży. Z tyłu domku natomiast znajduje
się pojemny garaż, w którym, oprócz wysokiej komody z najróżniejszymi
narzędziami, mieszka śliczny, ciekawski, różowy autobus i niewielka,
fantazyjnie wygięta, rozbrykana różowa bryczka.
(
Zabawny różowy motorowerek z trzema żółtymi kołami, który również
powinien mieszkać w garażu, na ogół – wbrew surowym zakazom! – przebywa w
którymś z sześciu przestronnych pomieszczeń domku).
Całość zaś – czyli domek, garaż i ogródek
– stoi na króciutko przystrzyżonym, starannie utrzymanym trawniku
pośród wiecznie zielonych dracen, jukk i rododendronów. Tak… Juleczkowo
to przepiękna posiadłość, urokliwie rozpostarta w przytulnym, nieco
staromodnym
salonie Babci Marzenki i Dziadka Jureczka. A salon
ów znajduje się w
samym sercu Kowala, maleńkiego kujawskiego miasteczka, które Złotowłosa
Słowiańska Wróżka wyczarowała blisko tysiąc lat temu z mrocznej głębi
prastarych borów; a w którym po dziś dzień (a raczej noc) roi się od
wierszy, tajemnych stworzeń, sekretnych przygód i bajek. Wierzcie
mi: mieszkańcy Juleczkowa, choćby sto lat śnili intensywnie i
nieustannie, to jeszcze nie mogliby wyśnić sobie bardziej
czarodziejskiego adresu niż ten nieco zabałaganiony, uginający się pod
ciężarem książek i zielony od kwiatów salon. Nocami sfruwają tu wróżki z
odległych planet, senne elfy siadają na półkach; a niekiedy ciche
rżenie i stukot kryształowych kopyt anonsuje przybycie Kujawki. W
łazience, w srebrzystym wnętrzu wygodnej różowej wanny
pluszczą się po zmroku nimfy i syrenki, a Skrzat Franciszek skrzętnie
wyciera zachlapane kafelki w kolorze słodkich landrynek. (Sam sobie
potem przydziela nagrodę w postaci szklanki mleka i dwóch waniliowych
babeczek, wykradzionych niepostrzeżenie z kuchennej szafki, po czym –
tuż przed świtem – umyka do swego tajemnego kącika.) Tak… Za
dnia, kiedy wesołe słoneczko zagląda do czyściutkich okien, juleczkowska
posiadłość tętni zwyczajnym życiem. Nocną jednak porą, kiedy mrok bez
reszty otuli już salon, a Babcia Marzenka i Dziadek Jureczek znikną za
drzwiami sypialni, w Juleczkowie zaczynają dziać się niesłychane
cudadziwy i czary. I
najprawdziwsze
sekrety wyzierają ze wszystkich zakamarków, a
najbardziej frapujące przygody czekają tylko, aby się przydarzyć. I jest
bajecznie, aż po szczyt spadzistego dachu i tajemniczo aż po ostatni
języczek ognia w wysokim marmurowym kominku…
A skąd w ogóle wzięło się Juleczkowo? Kto dla kogo je wyczarował i po co ? O tym dowiecie się już wkrótce. Obiecuję.
Zaczynam czytać od samiutkiego początku:) Juleczkowo jest genialne! Przepiękny opis!!
OdpowiedzUsuńUściski!:))
Dziękuję. Witaj w Juleczkowie! Jego mieszkańcy chętnie oprowadzą Cię po wszelkich tajemnicach i czarach. A potem z niecierpliwością będą oczekiwali Twoich następnych odwiedzin. Buziaczki!
Usuń