Miniona zima
była piękna i strojna, niczym księżniczka z Dalekiej Północy. Niestety, była
też kapryśna i uparta, a przy tym – odrobinę bezwzględna; zaczęto się nawet obawiać,
że wiosna nie zdoła nadejść tego roku. Miesiąc Luty, wyjątkowo srogi, skuł lodem rzeki i jeziora, i bez opamiętania
zasypywał świat śniegiem. Wszystko zniknęło pod grubą warstwą migotliwej bieli. Wąskie uliczki Kowala wyglądały jakby je ktoś oblał gęstym lukrem; skrzypiały przy tym od mrozu pod stopami przechodniów, a w słoneczne południa skrzyły się miliardami maciupeńkich gwiazdeczek. Było pięknie, ale przeraźliwie zimno. Na szczęście – pomimo chłodów, wichrów i śnieżnych zawiei – w samym środku zimy zjawiły się Walentynki i ogrzały zziębnięte ludzkie serca. Walentynki są bowiem świętem wszystkich tych, którzy kogoś kochają.
zasypywał świat śniegiem. Wszystko zniknęło pod grubą warstwą migotliwej bieli. Wąskie uliczki Kowala wyglądały jakby je ktoś oblał gęstym lukrem; skrzypiały przy tym od mrozu pod stopami przechodniów, a w słoneczne południa skrzyły się miliardami maciupeńkich gwiazdeczek. Było pięknie, ale przeraźliwie zimno. Na szczęście – pomimo chłodów, wichrów i śnieżnych zawiei – w samym środku zimy zjawiły się Walentynki i ogrzały zziębnięte ludzkie serca. Walentynki są bowiem świętem wszystkich tych, którzy kogoś kochają.
– Już wiem!
– zakrzyknęła Babcia Marzenka w mroźny walentynkowy poranek. – Zbudujemy
dziewczynkom domek!
– Wyśmienicie! –
podchwycił pomysł Dziadek Jureczek. – Prawdziwy domek dla lalek!
– I w dodatku z a c z a r o w a n y – zażartowała Babcia. (Już wkrótce miało się okazać, iż był to żart niebywale proroczy).
– I w dodatku z a c z a r o w a n y – zażartowała Babcia. (Już wkrótce miało się okazać, iż był to żart niebywale proroczy).
I
natychmiast zabrali się do pracy, ponieważ był akurat 14 dzień lutego, a oni
najbardziej na świecie kochali swoje dwie małe, śliczne wnuczki: ciemnowłosą,
nie znającą lęku Nataszkę i rezolutną blondyneczkę Julkę. I tak oto miły staroświecki salonik
przeistoczył się na kilka długich zimowych
tygodni w plac budowy i wytwórnię mebli.

- Hmmm… Czy tylko aby mam w piwnicy dość materiału… – zafrasował się Dziadek. – Muszę kupić ciastolinę – myślała głośno Babcia. – Ulepię z niej jedzenie, kosmetyki do łazienki i młynek do kawy… – …i ogień do kominka – podpowiedział Dziadek – bo kominek też musi być w naszym domku.
I tak – od słowa do słowa – wymyślili i rozrysowali cały projekt, i ochoczo zabrali się do dzieła. Nie było to łatwe, zwłaszcza, iż Dziadek Jureczek na co dzień pracuje w różnych odległych miastach, a do Kowala wraca tylko na soboty i niedziele. Jednak udało mu się w ciągu dziesięciu pracowitych weekendów zbudować wygodny, pięknie oświetlony domek z tarasem, oszklonymi oknami i windą.
Babcia Marzenka wykonała w tym czasie wszyściutkie sprzęty, kwiaty, obrazy i dziesiątki drobiazgów, stanowiących niezbędne wyposażenie każdego wszak domu. Długie, mroźne wieczory upływały im pod znakiem wytężonej i niezwykle


Fantastyczna opowieść, dzięki niej poznaję Ciebie i Twoją rodzinę. Ech, Ty moja Rozmarzona , albo raczej Zaczarowana. Muszę się na coś zdecydować, ale przy takiej osobowości jak Twoja ... będzie trudno. Serdecznie pozdrawiam całą Familiję - przytulaski od starszawej laski - Jolka
OdpowiedzUsuńDziękuję, Joluś! Cieszę się, że polubiłaś Juleczkowo! I jak najserdeczniej dziękujemy wszyscy za Twoje miłe pozdrowienia! I wzajemnie - przesyłamy Tobie całe naręcza przytulań i buziaczków. I zapraszamy do lektury kolejnych opowiastek. A tak na marginesie - wcale nie jesteś "starszawą laską", tylko wspaniałą, wciąż młodą i fascynującą kobietą! Takie jest nasze wspólne, familijne zdanie! I co na to powiesz?
UsuńNo to już wiem, jak powstało Juleczkowo :) Bardzo ciekawa opowieść! Teraz czas poznać bohaterki :) Wielki ukłon w stronę "budowniczych", co za kreatywność!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wszyscy mieszkańcy Juleczkowa (oraz jego autorzy) pozdrawiają Cię cieplutko i serdecznie i zapraszają do jak najczęstszych u nas odwiedzin.
UsuńJak ja bym chciała taką parę budowniczych wynająć do budowy mieszkalnego statku kosmicznego w Niewielkim Wymiarze!:))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Dziadka Jureczka i Babci Marzenki!:)
Hej hej!!! Babcia Marzenka i Dziadek Jureczek dziękują za pozdrowienia! Ponurkowali trochę w Twoim cudownym Niewielkim Wymiarze i uznali Cię za Twórcę Doskonałego! GRATULACJE!!! Wspaniały pomysł i fantastyczne wykonanie!
UsuńPS
Lucy, paląca papieroska po zjedzeniu pizzy to autentyczne mistrzostwo!
O rany, bardzo mi miło:) Dziękuję:))
UsuńHihi, no ona robi tak, jak ja z tym papieroskiem:D